Historia WSM w pigułce (część IV)
100 lat na Żoliborzu

Minęło 100 lat odkąd 11 grudnia 1921 r., w lokalu Uniwersytetu Ludowego przy ulicy Oboźnej 4, odbyło się zebranie założycielskie Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Już niedługo, 24 stycznia, będziemy obchodzić setną rocznicę zarejestrowania WSM przez sąd. W poprzednich częściach przybliżyłem historię WSM i opisałem dawne osiedla, które dziś są oddzielnymi spółdzielniami. Zacząłem też przedstawiać losy obecnych bielańskich osiedli WSM – jednej z najstarszych spółdzielni mieszkaniowych w Polsce. W czwartej części cyklu zapraszam na Żoliborz.

Stolica 1973 nr 48 Żol Południowy

ŻOLIBORZ II

Zespół mieszkaniowy, umownie nazwany Żoliborzem II, tworzą osiedla: Serek Żoliborski (znany kiedyś jako Żoliborz A), Żoliborz Południowy oraz Krajewskiego. Projekty dwóch pierwszych powstały w latach 50. w pracowniach DBOR – WSM odkupiła je od Stołecznej Rady Narodowej.

Budowę osiedla Żoliborz A rozpoczęto w 1957 r., a pierwsi mieszkańcy do domu przy ul. Stołecznej 7 wprowadzili się dwa lata później. Ostatnim budynkiem tego osiedla był wieżowiec przy pl. Grunwaldzkim, który oddano do zamieszkania na przełomie 1962/63 r. Osiedle, które zaprojektował Jacek Nowicki, pierwotnie obliczone było na 850 mieszkań. Potem dogęszczono osiedle. Mieszkania były wyposażone we wbudowane szafy ubraniowe i szafki kuchenne, co było normą w tamtym okresie.

Drugie osiedle – Żoliborz Południowy – zwane było także Czekoladowym Osiedlem. Były także inne propozycje: Zielona Dolina i Zielone Pola. Projekt osiedla składać się miał z budynków o czterech i dziesięciu kondygnacjach. Jednak w trakcie budowy, zgodnie z decyzją administracyjną, projektanci musieli podwyższyć domy o jedną kondygnację. Stąd zróżnicowana wysokość budynków. Oprócz domów zaprojektowano pawilony usługowe i handlowe oraz szkołę podstawową.

Uzbrajanie terenu rozpoczęto w 1959 r., a pierwszy budynek oddano do zamieszkania dwa lata później. Budowę osiedla ukończono w 1965 r. Z uwagi na to iż oba wspomniane osiedla projektowano w latach 50., kiedy obowiązywały inne normy w przeliczeniu na jednego mieszkańca, mieszkania w tych osiedlach są większe niż np. na Sadach czy Zatrasiu, których budowa rozpoczęła się już w latach 60. W pierwszej dekadzie XXI w., w miejsce zburzonych pawilonów handlowych, wybudowano budynki mieszkalne.

Budynek przy Al. Wojska Polskiego 39 w 1962 r. został wicemisterem Warszawy.

Wspomniane na początku „Osiedle Krajewskiego” zostało zaprojektowane na początku lat 60., jeszcze w pracowni WSM kierowanej przez Zasława Malickiego. Potem projekt osiedla zlecono pracowni zewnętrznej. Budowę rozpoczęto w połowie lat 60. Osiedle składa się z trzech wieżowców, pawilonu handlowego, garaży, a także kameralnego budynku przy ul. Dymińskiej 9, wybudowanego dla pracowników Huty Warszawa.

 ŻOLIBORZ III
„Sady szyte na miarę”

Tak o projekcie Sady I mówiła generalna projektantka Halina Skibniewska. Projekt osiedla powstał w latach 50., w pracowni zorganizowanej przy WSM, którą kierował Jacek Nowicki. Do współpracy zaprosił koleżankę – H. Skibniewską, która po jego wyjeździe na półroczne stypendium do USA, kierowała pracownią aż do jej rozwiązania w połowie lat 60.

Co wyróżnia osiedle na tle innych? Dlaczego określano je jako „najpiękniejsze osiedle Warszawy”, „wizytówkę WSM i stolicy”? To tylko niektóre określenia, jakie pojawiały się w prasie. Aby odpowiedzieć na te pytania, proponuję wybrać się na spacer po osiedlu i przekonać się, jak wygląda na tle innych z tego okresu. Osiedle to przełamywało schemat osiedla zamkniętego, po rezygnacji z zabudowy obrzeżnej. Kilka budynków zatopionych w zieleni i luźno ustawionych tworzyło kolonię, przy której znajdowały się place zabaw dla dzieci w różnym wieku. Ten dla najmłodszych był blisko domów, dla średnich pośrodku dziedzińca, a dla najstarszych na pograniczu poszczególnych kolonii. Były także proste odcinki chodników dla dzieci uczących się jazdy rowerem. O rozplanowaniu mieszkań pisać nie będę, gdyż zrobiono to wielokrotnie między innymi na łamach „Życia Osiedli WSM”.

Projektanci byli wielokrotnie nagradzani, a osiedle często odwiedzane przez liczne wycieczki z kraju i zagranicy. Osiedle Sady I planowano powtórzyć w wielu innych miastach w Polsce. W WSM rozpoczęto prace adaptacyjne nad dostosowaniem budynków do lokalnych warunków, np. na Śląsku. Ale nakazano wstrzymanie wszelkich prac. Z jednej strony władze państwowe chwaliły się nagrodzonym osiedlem, a z drugiej zakazały jego budowy w innych miastach w kraju.

O zaletach mówią wszyscy. Interesujące mnie pytania, jak się mieszka na Sadach I, jakie są jego wady, zadałem dobrej znajomej mieszkającej na osiedlu od chwili urodzenia. Wadą – jak mówiła – jest jego duża akustyczność. Znajoma pamięta, że od samego początku były problemy z niedogrzanymi mieszkaniami. Eksperymentalna stolarka okienna z wywietrznikami żaluzjowymi nie zdała egzaminu i jeszcze w trakcie budowy zrezygnowano z niej. Z biegiem lat zlikwidowano wózkownie znajdujące się na parterach i włączono je do sąsiednich mieszkań. Dziś przydałyby się. W piwnicach było więcej komórek lokatorskich niż mieszkań. Tak więc niektórzy lokatorzy mieli po dodatkowej komórce.

Więcej krytycznych uwag zebrało kolejne osiedle – Sady II. W „Życiu Osiedli WSM” z 1966 r. lokatorzy narzekali na niedostateczne rozmiary pokoi, które są nieustawne i wąskie jak przedział kolejowy. W niektórych mieszkaniach mikroskopijne kuchnie zlokalizowano w przedpokojach. Narzekano na szerokość drzwi, które są za wąskie w stosunku do mebli. Ciężko się przecisnąć np. z fotelem, który jest szerszy niż drzwi. Wanna była krótka i bardzo wysoka. Aby do niej wejść, trzeba było skorzystać ze stołeczka.

Kolejne osiedle – Sady III – to, zamiast niskiego zespołu kameralnych budynków, osiem wieżowców o jedenastu kondygnacjach. Utrapieniem mieszkańców są długie korytarze, ciemne kuchnie, niedostateczna wielkość pokoi oraz jednostronność mieszkań uniemożliwiających przewietrzanie. Przez szereg lat utrapieniem były „hydrowyjce”. Tak mieszkańcy nazwali wolnostojące, wbudowane i obsypane ziemią zespoły hydroforów, które tłoczyły wodę na wyższe piętra. W ramach oszczędności zmniejszono średnicę rur, co powodowało dodatkowe odgłosy wytwarzane przez płynącą wodę. Hałas był nie do zniesienia. Podobna sytuacja miała miejsce na osiedlu Sady V.

Mimo pewnych problemów osiedla Sady zostały dwukrotnie nagrodzone. Pierwszą nagrodę – mistera Warszawa – otrzymała w 1961 r. H. Skibniewska za projekt budynku w pierwszym osiedlu przy ul. Krasińskiego 34a. Cztery lata później, mimo opisanych powyżej usterek, przyznano nagrodę wicemistera Warszawy wieżowcowi przy ul. Stołecznej 17c.

Mieszkańcy w każdym z osiedli musieli zmagać się dużą ilością usterek, które w czasie eksploatacji domu były usuwane. Zadawano sobie tylko pytania: czemu jest ich tyle? Czemu ekipy budowlane nie robiły raz a dobrze? Dlaczego tolerowano partactwo i bylejakość? Przecież każdy z budynków projektowany jest dla ludzi, którzy przez lata będą się zmagać ze źle ułożoną klepką, przeciekającymi oknami, krzywymi ścianami itp.

W ostatnim 30-leciu przy ulicach Braci Załuskich, i na rogu z Poli Gojawiczyńskiej oraz na ul. Sady Żoliborskie powstały budynki uzupełniające zabudowę osiedli. Szkoda, że nie wybudowano wzdłuż ul. Poli Gojawiczyńskiej garażu dwukondygnacyjnego, który już wiele lat temu rozwiązałby problemy z parkowaniem, a także obiecanej i zaprojektowanej na Sadach szkoły środowiskowej.

  1. Skibniewska w wywiadzie z 1977 r. tak opisała swoją pracę dla WSM: Sady, które realizowało się 12 lat, są dziś przeglądem kolejnych poglądów i możliwości realizacyjnych lat sześćdziesiątych. Na Sadach I można było jeszcze projektować własne budynki z detalami i urbanistykę, na Sadach II miały stać trzy jedenastokondygnacyjne punktowce, ale w ramach oszczędności kazano mi dostawić jeszcze jeden. Nie zrealizowano też w parterach pierwszych mieszkań dla kalek, które tam zaprojektowałam. W Sadach III – operowałam już budynkami z katalogu, ale jeszcze w ramie H. W Sadach IV – realizowałam obce projekty z wielkiej płyty (Gutt mówił o tych budynkach, że mają kurne chaty na dachu). Podobnie w Sadach V. Usiłowałam tylko z tych budynków kształtować urbanistykę.

Chciałbym zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem Sadów i H. Skibniewskiej. Wręcz przeciwnie.

ŻOLIBORZ IV
Zatrasie i Rudawka – razem i osobno

Zatrasie podobnie jak sąsiednie Sady I, projektowane były w okresie, kiedy architektom pozostawiono trochę swobody w projektowaniu. Był to okres, kiedy mogli projektować dla ludzi, a nie zgodnie w odgórnymi wytycznymi. Tak o projekcie Zatrasia pisał J. Nowicki: Myślą przewodnią w projektowaniu było stworzenie prawdziwego, odpowiadającego wypracowanym przed nie tak wielu laty w tym samym przecież środowisku osiedla społecznego, o strukturze takiej, jak to było w przedwojennej WSM, z podziałem na czytelne kolonie, lecz w swobodnym układzie wolnostojących budynków, z dominantą w postaci szkoły i centralnego ciągu zieleni z parkiem osiedlowym. Chodziło też o zachowanie mieszkalnej skali budynków i doprowadzenie do kompleksowego wyposażenia osiedla w urządzenia handlu i usług oraz zachowania pełnej segregacji ruchu pieszego i kołowego.

Projekt Zatrasia powstał zanim odgórnie wprowadzono duże oszczędności zarówno w wyposażaniu mieszkań, jak i technologii budowy. Osiedle było budowane dwoma metodami: tradycyjną i uprzemysłowioną. Do montażu budynków wysokich ustawiono dwa wysokie dźwigi, co było nowością na placach budów.

Kiedy minął pierwszy zachwyt po zamieszkaniu w nowym mieszkaniu, lokatorzy zaczęli baczniej przyglądać się rozplanowaniu mieszkań, kuchniom tak małym, że „kobiety obijają ściany własnymi biodrami”. Narzekali na zbyt małą powierzchnię łazienek i zastanawiali się, dlaczego w lokalu M-5 powierzchnia łazienki wynosi tylko 2,5 m2 i jest o 1 m2 mniejsza niż z M-3. Uwag było zdecydowanie więcej. J. Nowicki oczywiście wyjaśniał, dlaczego zrobili tak a nie inaczej, skąd gazomierz w tym, a nie innym miejscu. W „Życiu Osiedli WSM” z 1966, na pytanie lokatorki, dlaczego po pierwszych dobrych blokach dopuścił do budowy następnych z mankamentami, odpowiedział: … że przy pierwszej serii projektant robił to, co uważał za słuszne na podstawie ogólnych wytycznych kierunkowych, swego przekonania i kalkulacji wstępnej. Natomiast w całej dalszej historii osiedla był pod stałą presją. Bronił tego, co wobec wzmagających się ograniczeń i zmieniających się coraz to nowych warunków można było jeszcze obronić.

Podczas budowy zmienił się nie tylko wykonawca, ale i technologia budowy. Nakazano podwyższyć budynki, a potem na siłę szukać oszczędności. Uzyskano je poprzez likwidację szaf ściennych, zabudowę kuchni i umieszczenie w niej gazomierzy. Spowodowało to, że przy kolejnych etapach budowy obniżały się walory użytkowe mieszkań. Problemy też nie ominęły budowy obiektów społecznych, które miały być budowane równolegle z budynkami mieszkalnymi. Mimo tych problemów porównywano Zatrasie z Sadami. Oba uznano za najładniejsze w WSM. W 1966 r. jeden z budynków na osiedlu przy ul. Przasnyskiej 14 otrzymał tytuł wicemistera Warszawy.

W pierwszej części „Historii WSM w pigułce” poprosiłem Czytelników o podzielenie się ze mną zdjęciami z rodzinnych albumów. Od pana Janusza Stępnia, mieszkańca osiedla od urodzenia, dostałem ich kilkanaście z czego – nad czym żałuję – wybrałem do publikacji tylko jedno. Dziękuję. 

20180623131115 07

RUDAWKA

Ostatnim osiedlem, które Zarząd spółdzielni planował wybudować na terenie tzw. Żoliborza Zachodniego, była Rudawka. Pierwszą nazwą nowego osiedla miało było Zatrasie II, a potem Powązki. Z tej drugiej zrezygnowano, bo źle kojarzyła się z uwagi na pobliskie nekropolie. „Express Wieczorny” ogłosił konkurs na nazwę osiedla i wygrała „Rudawka” od nazwy rzeczki przepływającej przez ten teren, a która to w XVIII w. zasilała stawy sielankowego ogrodu Izabelli Czartoryskiej.

Rudawka dziś to 37 budynków o prawie 1900 mieszkaniach w blokach sześcio- i jedenastokondygnacyjnych, wznoszonych w technologii wielkopłytowej. Aby przyspieszyć proces budowy, na plac budowy dostarczano np. kompletnie wyposażone łazienki. Wystarczyło je tylko podłączyć do pionów wodnych i kanalizacyjnych.

30 000. mieszkanie wybudowane przez WSM oddane zostało w październiku 1971 r. na osiedlu Rudawka. Wyliczono, że był nim lokal typu M-4 w wieżowcu przy ul. Elbląska 67.

Podczas budowy osiedla elewacja wielu budynków została wykonana z keramzytobetonu. Okazało się, że przy intensywnych opadach następowały przecieki wody do mieszkań. Budynki te zostały w pierwszej kolejności otynkowane. Walne Zgromadzenie Delegatów w 1974 r. zobowiązało Zarząd i Radę Nadzorczą do ustalenia formy bonifikaty czynszowej dla lokatorów feralnych bloków. Dotyczyło to nie tylko mieszkańców Rudawki, ale i osiedli Al. Zjednoczenia i Piaski B.

Kilka lat temu zabudowę osiedla uzupełniono o nowe budynki wybudowane przy ul. Saperskiej, a także o budynek administracyjny.

We wrześniu 2017 r. Rada Nadzorcza WSM podjęła decyzję o rozdzieleniu osiedla Żoliborz IV na Zatrasie i Rudawkę, dwa odrębne podmioty administracyjne.

Tomasz Pawłowski

Artykuł ukazał się w numerze 6/2021 „Życia WSM”.

Skip to content