Nasi architekci
Jacek Nowicki – twórca Zatrasia

100 lat temu latem 1921 r. urodził się związany z Żoliborzem architekt Jacek Nowicki, który ze wszech miar wart jest przypomnienia.

Przeprowadzka do Warszawy była niełatwa. Przyjechałem z matką i służącą Franią, osobą w zaawansowanym wieku i mającą swoje zdanie, koleją do zupełnie pustego mieszkania w oddanej właśnie do użytku części I kolonii Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Ojciec jechał z meblami platformą konną i wskutek ślizgawicy dojechał dopiero nocą. W rezultacie kolejnych prób z koszem do bielizny, ułożono mnie do snu w wannie – woda jeszcze nie była włączona, ale na krany mimo to patrzyłem nieufnie. Działało tylko oświetlenie elektryczne. Mieszkanie położone na I piętrze było dwupokojowe, z dużą kuchnią, w której była we wnęce wanna. Wnęka ta została szybko oddzielona od reszty kuchni drewnianą ścianką. Podłogi były drewniane, z desek; zostały później doprowadzone przez moją matkę do stanu niezwykle lśniącego – nie wiem już – przy pomocy pasty czy lakieru.

Tak J. Nowicki zapamiętał swoją pierwszą noc spędzoną w lutym 1927 r. na I kolonii na Żoliborzu, z którym związał zarówno swoje życie osobiste, jak i zawodowe.

Był on był rdzennym warszawiakiem. Urodził się 4 sierpnia 1921 r., jego rodzicami byli Maria Szuster i Marian Nowicki, działacz PPS i wieloletni członek Zarządu Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Na przestrzeni dziesięcioleci kilkukrotnie zmieniał swoje żoliborskie adresy. Pierwotnie była to wspomniana I kolonia. Trzy lata później rodzina Nowickich przeprowadziła się na VIII kolonię, gdzie mieszkali aż do szybkiego wyjazdu z Warszawy jesienią 1943 r., unikając w ten sposób aresztowania. Po wojnie zamieszkali na IV kolonii. Pod koniec lat 50. Jacek Nowicki wraz z żoną i córką przeprowadził się do niewielkiego mieszkania w domu przy ul. Filareckiej, by kilka lat później wprowadzić się do mieszkania na Zatrasiu.

Z kantoru do Pracowni Architektoniczno-Urbanistycznej SPB

Jacek Nowicki naukę pobierał w szkole prowadzonej przez RTPD, która funkcjonowała na terenie I kolonii. Następnie było gimnazjum i liceum w Poniatówce przy ul. Felińskiego. Po maturze, latem 1939 r., złożył dokumenty o przyjęcie na Wydział Architektury PW, ale wybuch wojny uniemożliwił mu rozpoczęcie studiów. Rozpoczął je dwa lata później na tajnym Wydziale Architektury PW. Półdyplom zrobił w 1943 r. u prof. Al. Bojemskiego, natomiast dyplom w lutym 1949 r. – tematem było schronisko turystyczne wraz z regionalnym muzeum. Promotorem Nowickiego była prof. Barbara Brukalska.

Wiosną 1940 r. rozpoczął pracę w WSM. Pierwszym miejscem był kantor remontowy w nowo budowanej IX kolonii, a potem na Kole przy odbudowie zniszczonych domów TOR. Tak J. Nowicki wspominał pracę na terenie WSM: Co rano schodzili się „gospodarze kolonii” i meldowali, co i gdzie trzeba naprawić. Przy okazji toczyli rozmowy komentujące wydarzenia polityczne i miejscowe plotki. Zwłaszcza zwany „Kulfonem” Pawłowski, który twardą ręką rządził IV kolonią (jego okrzyk „Jak mi będzieta latali po trawnikach, to was naleję jak KOTÓW!!! – budził respekt wśród dzieci) miewał filozoficzne refleksje: „Dawniej to był stróż. Mówili «stróżu idź», «stróżu zrób», «stróżu przynieś»… Potem był dezorca. Tera znowu «gospodarz kolonii»… A ty cieciem byłeś, cieciem będziesz…” (pisownia oryginalna – TP).

Z kantoru WSM J. Nowicki przeniósł się do nowopowstałej Pracowni Architektoniczno-Urbanistycznej (PAU) SPB. Został włączony do zespołu H. i Sz. Syrkusów projektujących osiedle na Rakowcu, a potem przydzielono go do projektowania Dzielnicy Zachodniej. To w PAU mógł zapoznać się z dorobkiem Bauhausu oraz CIAM-u. Tak wspominał pracę w PAU: Syrkusowie nauczyli mnie poszukiwania ogólnych reguł urbanistycznych i pewnej doktrynalnej czystości w programowaniu i projektowaniu. W tamtym czasie było to coś fascynującego. Było to budowanie nowego świata, wizja tego, co może powstać po wojnie. Natomiast nie wyniosłem z ich pracowni czegoś, co w architekturze jest niezwykle ważne: umiejętności poszukiwania formy architektonicznej – ani nawet uczulenia na to, gdzie i jak jej poszukiwać.

Po wojnie, w 1945 r., będąc jeszcze studentem, został asystentem u prof. R. Gutta. Asystentura ta trwała do 1961 r., kiedy to zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem likwidującym dwuetatowość, musiał wybrać między nauczaniem a projektowaniem. Wybrał to drugie.

Przy projektowaniu dbał o zachowanie drzewostanu

W 1946 r. w WSM powstało kilka biur projektowych, których zadaniem było sporządzenie projektów odbudowy osiedli, a także przygotowanie urbanistyczne pod budowę nowych osiedli. Pracownia nr 1 zajmowała się Kołem i prowadzona była przez H. i Sz. Syrkusów, plany Żoliborza powstawały w pracowni nr 2 kierowanej przez małżeństwo Brukalskich. W pracowni nr 3 Z. Malickiego i St. Tworkowskiego projektowano osiedle na Mokotowie, a w 4 kierowanej przez Z. Morsztynkiewiczową i Z. Ignatowicza prowadzono studia między innymi nad zespołem domów jednorodzinnych na Młocinach i opracowano projekt nowej zabudowy na terenie Ochoty.

Jeszcze w czasach studenckich J. Nowicki został zatrudniony w WSM w pracowni nr 3, projektującej nowe osiedle na Mokotowie. Jej siedzibą było mieszkanie na żoliborskiej XI kolonii. W 1949 r. przeszedł z pracowni WSM do państwowego biura projektowego „Miastoprojekt Stolica”, gdzie samodzielnie zajął się projektowaniem nowego zespołu mieszkaniowego wzdłuż ul. Śmiałej na odcinku między gen. Zajączka i Al. Wojska. Następną realizacją była zabudowa zniszczonego podczas powstania rejonu pl. Henkla i ul. Wyspiańskiego.

W miejsce zniszczonej zabudowy willowej zaprojektował dwupiętrowe domy z dachami mansardowymi, z ogródkami przy niektórych mieszkaniach. J. Nowicki zachował stary drzewostan, który otaczał przed wojną korty tenisowe znajdujące się między dwoma jezdniami ul. Wyspiańskiego. Zrobił to jako pierwszy na Żoliborzu. Podobne podejście do zachowania zieleni miała H. Skibniewska, realizując projekt Sadów I.

W połowie lat pięćdziesiątych rozpoczął projekt nowego żoliborskiego osiedla zwanego obecnie „Serkiem Żoliborskim”. Prace nad uzbrajaniem terenu rozpoczęły się 1956 r., a trzy lata później został zasiedlony pierwszy dom przy ul. Stołecznej 7.

Osiedle za trasą

Przemiany w kraju, jakie nastąpiły po 1956 r., spowodowały, że mogła odrodzić się spółdzielczość mieszkaniowa – spółdzielnie rozpoczęły prace nad nowymi osiedlami. W WSM ponownie zaczęło działać kilka pracowni projektowych, podobnie do tych z lat czterdziestych. W nich z biegiem lat powstały projekty między innymi Sadów, Zatrasia, Rakowca czy Okęcia Pole. Ale że wykonanie projektu i budowa trwa kilka lat, szybciej było odkupić realizowane już projekty.

Dlatego Zarząd WSM odkupił od Stołecznej Rady Narodowej kilka osiedli. Na Żoliborzu były to wspomniany Serek Żoliborski i znajdujące się w fazie projektowania osiedle Żoliborz Południowy.

W ramach pracowni WSM, zlecenie zaprojektowania osiedla Sady otrzymał Jacek Nowicki.

Do współpracy zaprosił H. Skibniewską, która dokończyła projekt. Po zmianach, jakie nastąpiły, J. Nowicki został kierownikiem pracowni nr 4, której zadaniem było zaprojektowanie nowego osiedla położonego na południe od trasy NS, jak dawniej nazywano obecną ul. Broniewskiego. Osiedle to nazwano Zatrasie, od jego położenia – za trasą. J. Nowicki i jego zespół zadanie przed nimi postawione potraktowali o wiele szerzej niż oczekiwał od nich Zarząd WSM. Zaprojektowali osiedle, w którym mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie, gdyż ruch kołowy pozostać miał na obrzeżach osiedla, a szkoła podstawowa znajdująca się w pobliżu była w stanie pomieścić wszystkie okoliczne dzieci i młodzież. Aby się tam dostać, nie musiały przechodzić przez ulicę. Sieć handlowa miała zostać wybudowana w rejonach ciągów pieszych, którymi mieszkańcy dotrą do przystanków transportu miejskiego. Zaprojektowane zostało osiedle, w którym nic nie zostawiono przypadkowi. Wszystko zostało dogłębnie przemyślane zarówno pod względem społecznym, jak i architektonicznym.

Budynek przy ul. Przasnyskiej 14 w 1966 r. został uhonorowany tytułem Wicemister Warszawy. J. Nowicki tak pisał o Zatrasiu: Zarówno wielkość osiedla, jak i jego wyraźne granice i wreszcie pełne wyposażenie w urządzenia społeczne, umożliwiają traktowanie tego osiedla nie jako zespołu domów – ale jako pełnej jednostki urbanistycznej – zarazem przestrzennej i społecznej, zespołu budynków i zespołu ludzi związanych ze sobą poprzez fakt bliskiego mieszkania, współużytkowania urządzeń gospodarczo-społecznych, wreszcie udział w pracy samorządowej. To, że podobne więzi społeczne istotnie powstają, mogą być żywotne i trwałe – potwierdza to również i wielokrotnie przedwojenna i powojenna praktyka WSM. Jednakże WSM przedwojenna grupowała ludzi powiązanych działalnością polityczną, społeczną przede wszystkim. Fakt wspólnego mieszkania w „rzeczpospolitej spółdzielczej” był zjawiskiem równoległym, a nie przyczyną więzi społecznych.

W latach siedemdziesiątych J. Nowicki został Generalnym Projektantem Pasma Ursynów. Zaprojektował osiedle Wolica-Północ, zespół mieszkaniowy przy ul. Bażantarnia, a po przejściu na zasłużoną emeryturę w 1987 r. biurowiec „Natpoll” przy ul. Migdałowej. Włączył się również w prace nad osiedlem Wawrzyszew.

Naturalną kontynuacją pracy urbanisty i architekta, była praca dydaktyczna prowadzona najpierw na Politechnice Warszawskiej, potem Politechnice Łódzkiej, a od 1999 r. w Wyższej Szkole Ekologii i Zarządzania w Warszawie.

W 1964 r. na Wydziale Architektury obronił pracę doktorską, której tematem było osiedle Zatrasie, a niecałe 20 lat później pracę habilitacyjną.

Nie można zapominać, że J. Nowicki aktywnie działał w Stowarzyszeniu Architektów Polskich, gdzie przez szereg lat był wiceprezesem, w Towarzystwie Urbanistów Polskich, a także w Międzynarodowej Unii Architektów. Był Rzeczoznawcą SARP, członkiem Komitetu Architektury i Urbanistyki PAN. Uzyskał szereg odznaczeń i nagród, w tym kilka z Komitetu Urbanistyki i Architektury.

Aktywne życie Jacka Nowickiego zostało przerwane śmiercią w dniu 25 marca 2005 r.

Tomasz Pawłowski

Przy pisaniu niniejszego tekstu korzystałem z niepublikowanych wspomnień napisanych przez Jacka Nowickiego, tygodnika „Stolica” z 1953 r. oraz miesięcznika Architektura z 1963 r.

Artykuł ukazał się w numerze 4/2021 „Życia WSM”

Skip to content