Zasłużony Członek WSM
„Piaskowa babeczka”
Nie weźcie Państwo tego dosłownie, bo nie chodzi o babkę z piasku, a o panią Krystynę Olszewską, jedną z członkiń chóru „Piaskowe Babeczki”, który od 15 już lat funkcjonuje w osiedlu Piaski. Z naszą rozmówczynią spotkaliśmy się na uroczystości z okazji 95-lecia powstania Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Pani Krystyna, wraz z trzema koleżankami z chóru, otrzymała Odznakę Zasłużonego Członka WSM.
Danuta Wernic: Jak pani trafiła do chóru i jak ocenia swój w nim udział?
Krystyna Olszewska: Proszę pani, ten chór to dla mnie bardzo wiele, to część mojego życia. On mnie uratował od depresji, w którą popadłam po śmierci mojego męża. Wtedy właśnie powstał ten chór, a ja się do niego zgłosiłam. Zawsze lubiłam śpiewać, to po pierwsze, a po drugie znalazłam się wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach. Nie byłam sama i dzięki próbom i występom mogłam oderwać się od smutnych i przygnębiających myśli. Kocham ten chór i z prawdziwą radością chodzę na nasze spotkania, szczególnie od kiedy pan Tomczak go prowadzi, bo to prawdziwy profesjonalista i niezwykle sympatyczny człowiek. Śpiewamy bardzo urozmaicony repertuar, a nasze występy podobają się. Wszędzie jesteśmy przyjmowani bardzo serdecznie i zbieramy dużo oklasków. Ja jestem też solistką chóru, śpiewam różne piosenki. Moją ulubioną są „Słodkie fiołki”. Publiczność także je lubi. Mówiąc krótko, dobrze się czuję w tym chórze i odzyskałam chęć życia. Nie jestem seniorką z fotela przed telewizorem, ale staram się być aktywna. Interesuję się wieloma rzeczami, chodzę na spotkania do innych klubów i miejsc, gdzie są oferty dla seniorów. Ostatnio zapisałam się na zajęcia malarskie do klubu na Rudawce, bardzo lubię malować.
Od dawna mieszka pani w naszej Spółdzielni?
Od 1972 roku! To już 45 lat jak otrzymaliśmy z mężem i dziećmi mieszkanie na Piaskach. Dobrze mi się tu mieszka, osiedle jest czyste, zielone, dobra komunikacja, blisko przychodnia zdrowia, co dla seniora ważne. Mamy wszystko blisko, mamy Klub, w którym dużo się dzieje, ale najważniejszy jest dla mnie chór. Chcę powiedzieć, że jestem warszawianką z urodzenia i od małego mieszkam na Żoliborzu. Z rodzicami mieszkałam przy ul. Malarskiej koło SDK, później z mężem przy Mickiewicza. To było marne mieszkanie w suterenie, więc jak dostaliśmy to na Piaskach, radość była wielka. Było nas czworo – mąż i dwoje dzieci – a teraz jestem sama, bo dzieci mają własne rodziny i mieszkania. Cały czas staram się być aktywna, a nie siedzieć w domu. No i pomagam innym jak potrzeba, przy dzieciach czy osobom starszym, chorym, niesprawnym. W naszym osiedlu oczywiście.
A słyszałam, że jeszcze ma pani czas na pisanie wierszy.
Pisanie to taka moja druga pasja, po śpiewaniu. Zawsze lubiłam pisać, ale w ostatnich latach mam więcej czasu na pisanie i chętnie przelewam na papier moje myśl i przeżycia, troski, smutki i radości. To może nie jest wielka poezja, ale przynosi mi zadowolenie i ulgę, że mogę się wypowiedzieć w tej formie. To jest dla mnie bardzo ważne, więc pomaga przetrwać smutne chwile i cieszyć się radosnymi. Jeden z moich wierszy kończy się takimi słowami:
Wyrzuć z siebie złe myśli,
Jeśli w nocy coś się przyśni.
Pozytywnie zawsze myśl
będziesz pogodniej i dłużej żyć.
I o to chodzi!
A jak się pani podobała jubileuszowa impreza?
Bardzo, tak tu pięknie udekorowane, tyle ludzi, tyle wspomnień. I ten występ pana Grzegorza Wilka, bardzo mi się podobał. Atmosfera taka świąteczna, radosna, a dla mnie i moich koleżanek szczególnie, bo doceniono naszą pracę i działania, odznaczając nas Odznaką Zasłużonego Członka WSM.
Pani Krystyno gratulujemy, życzymy dużo zdrowia i dalszych aktywnych poczynań, które stanowią dobry przykład dla innych seniorów.
Rozmawiała
Danuta Wernic